po wyjezdzie na odleglosc 500m od noclegowni przestalo padac.
w oslo chmury troche sie przewialy. po drodze w moss spotkalysmy sie z Tata Gosi. Samo Oslo jest dramatycznie oznakowane, nawet jedyny mezczyzna w naszym gronie czyli pan z nawigacji nie ogarnial. Ja- Edyta, nawet raz przypadkowo zamiast droga pojechalam torami tramwajowymi, uciekajac chwile pozniej od zderzenia z nadjezdzajacym tramwajem dokonujac crossu przez chodnik. Jedyne co uratowalo Oslo i nadalo sensu tej wizycie byl park Vigelanda. Boskie rzezby, pelne emocji i ruchu, a to w sumie tylko przerobiony kamien.
wieczorem mialysmy male problemy ze znalezieniem noclegu, ale w koncu udalo nam sie o 22giej znalezc camping nad jeziorem i z boskim widokiem.

dzis jest 18.07 i mamy dzien na luzie, jedziemy powoli w kierunkju trondheim i mamy czas zeby zjechac z drogi. nawet zjadlysmy truskawki kupione od polki na przydroznym parkingu.
jestesmy w Hamar przy stadionie olimpijskim, musimy konczyc bo zaraz nas wywala od tego komputera.
BUZIAKI!!!!!!!!!
A fotki z podróży jakieś bedą?
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi laseczki:*
Łysa