piątek, 23 kwietnia 2010

Melduję że poleglam w walce z dentysta i źle zrobionym zębem który po wielu latach postanowil o sobie przypomnieć. Jak dojdę do siebie to odezwę się, ale to chyba dopiero po kolejnej wizycie we wtorek. W tym tygodniu bylam już 3 razy, póki co jestem na antybiotyku i niezbyt ogarniam co się dzieje. Więc planowanie odsuwa się znowu w czasie, ale damy radę.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Joł Lasencje!

Najnowsze wiadomości:

1. do Norwegii wjeżdża się na dowód lub paszport, jeździ się na normalnym prawie jazdy.
2. promy Kristansand-Hirsthals: pływają dwie firmy. I teraz tak:
a) 30. 07. (pt) 19:45-22:00, 165 euro
b) 31.07. (sob) 07:00-09:15, 265 euro
c) 30.07. (pt) 16:30-19:45, 250 euro
d) 31.07. (sob) 09:00-12:15, 250 euro
Wyjściowo planowałyśmy, że w piątek dojedziemy do Kristiansand a w sobotę rano będziemy się przeprawiać. Teraz nam pozostaje skalkulować co się bardziej opłaca:jeśli będziemy chciały "oszczędzić" te 100 euro i przeprawiać się w piątek wieczorem to wypadnie nam spanie w Danii. Z kolei płynięcie w sobotę rano będzie się wiązało i tak, i tak z noclegiem w Kristiansand.
3. orientacyjna cena litra paliwa (styczeń 2010) - 12,10 NOK [znalazłam opinię na jakimś forum, że paliwo u nich jest bardzo dobrej jakości; do tego stopnia, że ktoś odważył się napisać, że spalanie - nawet na górskich drogach - jest niższe niż w Polsce...]. Whitepaintjob w jeździe po mieście spala ok. 43 litry na ok. 550-600 km. Wyjściowo nam trasa wyszła 3600 km, ale zaokrąglając do 4000 km liczę 8 tankowań (górskie drogi, samochód zapakowany po dach, itd.)... Cen nawet wolę na razie nie szacować ;) Jeszcze co do paliwa: na większości stacji benzynowych NIE można płacić kartą.
4. o butlach gazowych względnie cisza... gdzieś tylko znalazłam, że takie małe butle kosztują od 50 NOK tylko trzeba by od razu dokupować kuchenkę... W każdym razie ta kwestia jeszcze do przeszukania internetu.
5. znalazłam spis płatnych dróg. Ceny zróżnicowane - od 10 do 200 NOK (chociaż tych ostatnich jest najmniej ;) ). Promy kosztują chyba mniej więcej 100-150 NOK.
6. w Skandynawii istnieje instytucja karty campingowej. Ponoć kosztuje 90 NOK, ale ludzie piszą, że absolutnie nie jest niezbędna - do zastanowienia.

Z nowości na razie to wszystko. Generalnie: do Trondheim trasa jest opracowana, zostały tylko kosmetyczne ustalenia co do miejsc spania, ale kierunek jazdy, drogi i rzeczy do zobaczenia znane. Z Trondheim prujemy na drogę atlantycką i... tu już nie ma konkretów, ale coś z tego chaosu rzeczy do zrobienia się wyłania. Dyskusyjna jest jazda do Alesund... ale to się jeszcze zobaczy. Na razie z Edytą zdajemy egzaminy, potem na kolejnym przewodnikowym spotkaniu coś ustalimy (mam taką cicha nadzieję, chociaż nie wiem kiedy do tego spotkania dojdzie ;) ). Samochód do warsztatu wstawię chyba jednak pod koniec czerwca... Pożyjemy, zobaczymy.

Na mailach macie zmodyfikowaną rozpiskę. Wszystko jest jeszcze do dopieszczenia, powolutku się zrobi :)

A teraz... Choroby przewodu pokarmowego! Hurrraaa!!! :D

KTC :*:*

niedziela, 18 kwietnia 2010

łikęd

Najdroższe moje!
Uprzejmie donoszę że przeczytałam, i zaczynam rozmyślać. Jako że sobotę spędziłam w pracy, dziś już nie mogłam wysiedzieć nad nauką lub czymkolwiek do czytania, i przyznaję się bez bicia że porzuciłam wszystko, zawdziałam skóry i pomknęłam do Międzyzdroji (Międzyzdrojów??..), aby dalej kontynuować wycieczkę jadąc do Trzęsacza i z powrotem do domu. 260km cyknęło na liczniku, przetrzebiłam znacząco populację owadów w zachodniopomorskiem, boli mnie dupa i ramiona, ale jestem wreszcie psychicznie zrelaksowana i wypoczęta.
Obiecuję tym samym że wreszcie przysiąde i zacznę czytać, proponuję utrzymać przyjętą już nieformalnie strategię opracowywania trasy odcinkami, ewentualnie, jako że jak widać czas ograniczony, możemy zrobić tak że każda z nas zajmie się innym odcinkiem, przedstawi opcje, i wtedy zdecydujemy wspólnie. Co Wy na to?
Idę się doszorować po tym muszym mordzie na trasie, i obiecuję solennie wreszcie zabrać się za planowanie.
:*

o nie o_O

@Jaro: zadzwon do mojej mamy i ona na pewno da Ci przewodnik.

Mam nie za wygodną wiadomość. Mianowicie moja wspaniała uczelnia dowaliła mi jeszcze dwa eseje do napisania więc obecnie nie mam czasu nawet się głowę podrapać. Z tego względu nie będę w stanie uczestniczyć w researchu do 1go maja. Naprawdę mi głupio z tego powodu i przepraszam. Serio.

piątek, 16 kwietnia 2010

Sprawy mają się następująco...

Ok. 65 km na północ od Oslo, u szczytu Randsfjordu, w miejscowości Jevnaker znajduje się pole namiotowe. Proponuję przemieścić się tam z Oslo w niedzielę wieczorem. Rano wyruszyć dalej, wjechać na drogę nr 4 i pruć do Lillehammer (125 km). W Lillehammer jest do zwiedzenia skocznia (czynna też w poniedziałki, a kosztuje 20NOK) i skansen Maihaugen, który oczywiście w poniedziałki jest zamknięty... Obawiam się, że tego przeskoczyć się nie da, zostaje nam popatrzeć na skocznię i jechać dalej.

I teraz tak: następnym naszym "przystankiem" jest Vinstra. Do Vinstry można dojechać w dwojaki sposób: drogą nr 4 zaliczając po drodze Ringebu z kościołem palowym i samo jechanie wzdłuż jakiejś podłużnej wody, albo zboczenie w lewo na drogę nr 255, zwaną Bjornsonvegen, która obfituje w piękne i zróżnicowane widoki. Kilometrowo wychodzi to natomiast tak, że pierwsza opcja zajmuje 85 km, a druga 115 km. Popatrzcie sobie w necie jak to wygląda, poczytajcie o tej Bjornsonvegen, to potem podejmiemy jakąś decyzję.

Z Vinstry jedzie się do Dovre (65 km) i Dombas (jeszcze 13 km). Uważam, że w tej okolicy należy się kimnąć, bo obawiam się, że i tak będziemy wypompowane. Niestety przez ponad godzinę szukam jakiegoś campingu gdzie można rozbić namiot, ale coś nie mogę nic znaleźć... Wszędzie jest o karawanach i hytach, z czego połowa stron nie ma tłumaczenia po angielsku :/

Z Dovre/Dombas zostaje nam do Trondheim 200 km. W takim planie do Nidaros dojeżdżamy we wtorek, w środę zwiedzamy, a co dalej to już nie wiem... Na pewno w porównaniu z poprzednim planem w Trondheim jesteśmy dzień wcześniej, więc wychodzi 9 dni na podróż na południe.

Popatrzyłam też na tę drogę atlantycką: długość szaleńcza - bo niecałe 9 km (słownie dziewięć ;)), ale myślę, że warta uwagi. Z Trondheim do Kristiansundu, gdzie się ona zaczyna, jest ok. 200 km i jeszcze trzeba się przeprawić promem. Ale to tylko tak przy okazji, bo akurat mi gdzieś w oko wpadła, a jestem prawie pewna, że mi te odręczne notatki, które czynię na wszystkim na czym można pisać, się zaraz pogubią ;)

Gosiaku, czy można by od Twojej Mamy pożyczyć przewodnik po Norwegii? Ja w tygodniu podskoczę do biblioteki - może będą jakieś przewodniki do wypożyczenia?...

Popatrzcie, Dziewczyny jeszcze na te kempingi w okolicach Dovrefjell, może będziecie miały więcej szczęścia. Też jeszcze będę siedzieć, ale muszę jakoś sobie dzień podzielić na szukanie i naukę ;)

Pozdrawiam! Buziaki :*:*

czwartek, 15 kwietnia 2010

Z Oslo na północ...

Z Oslo do Trondheim można dojechać w niecałe 500 km, jak i w ponad 600 km... Trzeba dokładnie się pochylić nad tym co można zobaczyć po drodze i dobrze zaplanować trasę. Co do campingów to jakieś pojedyncze są. Myślę, że dobrze by było obczaić dobry camping gdzieś na trasie przelotu i nawet zastanowić się, czy nie dojechać do niego nawet te 100 km wieczorem... Byśmy były już półtorej godziny jazdy do przodu dnia następnego.

www.oslo.pl <-- strona o Oslo. Hostele - orientacyjnie - ok. 250-350 NOK.


Sluchajcie, przez Goteborg będziemy przejeżdżać tak czy siak. A jeśli tak, to zarządzam, że w Goteborgu idziemy na kawę w jakieś miejsce, które pojawia się w Millenium.

Druga?

Zgadzam się, Jaro została szefem wycieczki!

Po drugie, to Gjovik to dziura zabita dechami, która nie leży idealnie na naszej trasie. Będzie trzeba odbić i przeturlać się jakimś mostem. W dwie strony to będzie około 50 km. Pozatym tata mówił, że łatwo jest źle skręcić. Jeśli robimy Oslo-Trondheim w dwa dni, to zostańmy na noc w Oslo albo jakimś kempingu pod Oslo. Będziemy mogły wtedy na jakieś piwko skoczyć wieczorkiem. Co wy na to?

Melduję się :)

Noo, Edytka... A zapodałaś look'a tego bloga, że hej! Zacnie, nie ma co :) Bogiem a prawdą: aż mi serce zadrżało, bo tak jakoś przez utworzenie tego bloga nasz niecny norweski plan nabrał cech realności! Pięknie! :D

Poza tym zadrżało mi serce - i nie tylko! - na Twoje wmanerwowanie mnie w koordynowanie tego przedsięwzięcia! Nie powiem... Funkcja wzniosła, czuję się zaszczycona, ale trafiłaś mnie celnie. Może przedyskutujmy tę propozycję? Gosia, co myślisz?

Dobrze, dobrze... Wcale się na ten Goteborg nie upieram. Jak najbardziej całą sobotę możemy spędzić w samochodzie pędząc na północ i finiszować wieczorem w Oslo. A potem co? Na następną noc jechać do Gjovik czy w Oslo zostawać? Osobiście byłabym za tą pierwszą opcją, ale sprawa jest do dyskusji.

Proponuję podzielić wyprawę na etapy (np. Oslo/Gjovik - Trondheim) i skupiać uwagę na danym odcinku - wydaje się, że może to dawać większą efektywność prac poszukiwawczo-organizacyjnych.

No dobrze... Podsumowując - bardzo się cieszę z powrotu do tej konwencji utrzymywania kontaktów :) Będę się musiała teraz powstrzymywać od ciągłego siedzenia przed kompem, bo nareszcie mam w tym jakiś cel ;)

Ale fajnie! Od razu świat stał się ładniejszy! :D

Trzymajcie się, Kobity, dobrych snów życzę!

J. :*:*

Mapka



Z niewiadomych przyczyn google maps nie chce uporczywie zaakceptować faktu że istnieje prom ze Swinoujscia do Ystad, więc trasa startuje dopiero ze Szwecji.

Wedle tego planu pokonamy około 3.600 km, ale biorąc pod uwagę to że chcemy trzymać się jak najbliżej morza przy podróży na południe, wyjdzie pewnie trochę więcej :)

Pierwsza!

Wstępny plan (po godzinach potu, krwi, łez i przeróbek nad mapą i przewodnikami- dzięki ci wielki Empiku za kawiarnię w środku i możliwość korzystania ze swych zbiorów) zakłada podróż przez:
Świnoujście, Ystad, Goteborg, Oslo, Trondheim, Trollheimen, Alesund, Sognefjorden, Bergen, Rogaland, Kristiansand i potem przez Danię i Niemcy do domu.

Niniejszym chciałam również mianować, ze względu na ilość włożonej we wstępne przygotowania pracy, Jaro jako naczelnego koordynatora atrakcji całej tej imprezy :)