czwartek, 15 kwietnia 2010

Melduję się :)

Noo, Edytka... A zapodałaś look'a tego bloga, że hej! Zacnie, nie ma co :) Bogiem a prawdą: aż mi serce zadrżało, bo tak jakoś przez utworzenie tego bloga nasz niecny norweski plan nabrał cech realności! Pięknie! :D

Poza tym zadrżało mi serce - i nie tylko! - na Twoje wmanerwowanie mnie w koordynowanie tego przedsięwzięcia! Nie powiem... Funkcja wzniosła, czuję się zaszczycona, ale trafiłaś mnie celnie. Może przedyskutujmy tę propozycję? Gosia, co myślisz?

Dobrze, dobrze... Wcale się na ten Goteborg nie upieram. Jak najbardziej całą sobotę możemy spędzić w samochodzie pędząc na północ i finiszować wieczorem w Oslo. A potem co? Na następną noc jechać do Gjovik czy w Oslo zostawać? Osobiście byłabym za tą pierwszą opcją, ale sprawa jest do dyskusji.

Proponuję podzielić wyprawę na etapy (np. Oslo/Gjovik - Trondheim) i skupiać uwagę na danym odcinku - wydaje się, że może to dawać większą efektywność prac poszukiwawczo-organizacyjnych.

No dobrze... Podsumowując - bardzo się cieszę z powrotu do tej konwencji utrzymywania kontaktów :) Będę się musiała teraz powstrzymywać od ciągłego siedzenia przed kompem, bo nareszcie mam w tym jakiś cel ;)

Ale fajnie! Od razu świat stał się ładniejszy! :D

Trzymajcie się, Kobity, dobrych snów życzę!

J. :*:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz