sobota, 31 lipca 2010

29.07.

Jedziemy do Oslo, żeby zachaczyć jeszcze o muzea na wyspie Bygdoy! Okazuje się, że po drodze przejeżdżamy przez Heddal, w którym znajduje się najstarszy i największy kościół palowy (tzw. stavkirke) w Norwegii. Jedyny stavkirke poza Norwegią znajduje się w Karpaczu (świątynia Wang!) Trochę się nam poszczęściło, bo na zgodnie z oryginalnym planem podróży miałyśmy jechać bardziej na południe i ominąć Oslo od dołu. Gdyby tak się stało, nie zobaczyły byśmy żadnego stavkirke. Kościół został wpisany na listę dziedzictwa narodowego Unesco. Budowla ma ponad 800 lat i została wzniesiona z samego drewna, bez użycia jednego metalowego elementu. Ma niesamowitą konstrukcję – pięciopoziomowy dach pokryty gontami jest dźwigany na 12 dużych i 6 małych pionowych masztach. To wszytko wzmocnione krzyżami świętego Andrzeja. Drzwi, ściany, krokwie oraz inne elementy są pięknie zdobione.


Jedziemy na Oslo, w poszukiwaniu kempingu, żeby móc jutro odwiedzić wyspę Bygdoy. Trafiamy na jeden z gorszych i najdroższych pól kempingowych na jakich do tej pory byłyśmy. Na kempingu Ekeberg ma się do wyboru kawałek trawy, dostęp do łazienek i kuchni. Żadnego zadaszonego pomieszczenia żeby zjeść, nie ma internetu, za prysznic trzeba dodatkowo płacić a obsługa wyjątkowo nie miła. A to wszystko za jedyne 260NOK. Dodatkowo tak pada, że nie zdziwimy się, jeśli razem z całym kempingiem spłyniemy do centrum Oslo (namiot jest postawiony na wzgórzu). Pozostaje nam się zamknąć się w namiocie z butelką wódki. Skol.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz